Wakacje i turnus rehabilitacyjny
Pierwszy tydzień nowego roku szkolnego za Księżną.
Ja, Mama, bałam się tego powrotu ogromnie. I co? Kolejny raz okazało się, że Mama jest nadopiekuńcza i nie docenia własnego dziecięcia. Agata wróciła z uśmiechem na ustach, spokojna, zadowolona, stęskniona za Paniami i koleżankami.
Jeśli chodzi o wakacje, to Aga spędziła je bardzo aktywnie. Zaczęła od turnusu rehabilitacyjnego w Ustroniu. Muszę ją bardzo pochwalić, bo mimo napiętego grafiku dzielnie wszystko znosiła i tylko czasem już była tak zmęczona, że robiła sobie krótkie drzemki przed obiadem. A po kolacji zasypiała od razu po wejściu do łóżka. Z turnusu wróciła niestety z jakimś paskudnym wirusem (dobrze, że rozłożyło ją w ostatnią noc), który po kolei przechodził na kolejnych członków rodziny, nie szczędząc nawet najmniejszego W. (ukochana ciociunia, wujo i W. przyjechali do nas na weekend :) ). Niedyspozycja Księżnej zbiegła się z gruntownym remontem łazienki i nie ukrywam, że było to nawet pewnym ułatwieniem. Aga większość czasu przeleżała, bo zwyczajnie nie miała siły, żeby wędrować po mieszkaniu (a powiem Wam, że od niedawna Aga wróciła do kilku rzeczy, których od lat nie robiła - chodzenie po całym mieszkaniu, zaglądanie w każdy kąt, wyrzucanie ubrań z szafek to jedna z tych umiejętności, o których powoli zapominaliśmy. I choć są dni, kiedy kilka razy muszę układać jedne i te same pieluchy tetrowe wyrzucone z szuflady, cieszy mnie ta aktywność ogromnie). Kolejne dwa tygodnie to sporo jednodniowych wycieczek i czasu spędzanego na dworze. Natomiast ostatnie dwa tygodnie sierpnia, to powrót do dawnej tradycji - wolne od OREWu wakacje z dziadkami. Aga z uśmiechem na twarzy codziennie rano szła do baby i dziadzi. A co robili, to wiedzą tylko oni. Były i wycieczki na działkę, i leniuchowanie w domu, i wyciąganie wszystkich dostępnych zabawek. Zwieńczenie tych wakacji to wycieczka do Oświęcimia po ciocię i W. Aga ich uwielbia, bezgranicznie. I choć nie wie, co to delikatność w stosunku do maleńkiego dziecka, i nie raz W. oberwał zabawką, to w jej oczach i uśmiechu widać, jak bardzo kocha tego małego księcia.
Po tylu atrakcjach powrót do codzienności w OREW był naprawdę delikatny i pełen uśmiechu. Cieszymy się ogromnie, że wśród mnóstwa zmian w Ośrodku od nowego roku szkolnego, nasze dwie cudowne Panie i jedna koleżanka, Ewcia, zostały niezmienione. Całą resztę zmian trzeba po prostu zaakceptować i wierzyć, że będzie dobrze.
Podsumowując: Aga nieustannie mnie zaskakuje. Ma teraz naprawdę dobry czas. Sporo chodzi, ładnie schudła, przez co też lepiej funkcjonuje. Humor rewelacyjny i to bez wspomagaczy typu herbatka uspokajająca. Kontakt z Agą - moim zdaniem dużo lepszy niż jeszcze nie dawno. Słucha, rozumie, na ile potrafi stara się wykonywać polecenia.
Aga staje się cudowną nastolatką :) Aż się boję zapeszać tymi wszystkimi pochwałami, ale nie mogę się moją radością nie dzielić z innymi.
A teraz zdjęcia:
Ubiegły rok szkolny tutaj.
Ubiegły rok szkolny tutaj.
Wakacje i turnus rehabilitacyjny tutaj.
Na samym końcu chciałabym tylko dodać kilka słów od siebie na temat remontu łazienki (niestety pokątnie słyszałam jak to się nam cudownie powodzi, skoro robimy taki remont). Łazienka została zrobiona naprawdę po kosztach, bez wydatków związanych z robocizną. Nie było tak, że odwidział mi się wystrój wnętrza. Odwidziało mi się natomiast łapanie Agaty na śliskich kafelkach i tłumaczenie się nauczycielce i rehabilitantowi z sinych nóg Agaty, która nie raz upadała, musząc wychodzić z wysokiej kabiny prysznicowej. Agata może teraz bezpiecznie się wykąpać, a ja nie muszę jej więcej podnosić z podłogi, po kolejnym upadku. Jeśli bezpieczeństwo dziecka jest luksusem, to owszem - nasza łazienka jest luksusowa. A dla Agi zrobię wszystko!