Koniec roku szkolnego



Kolejny rok szkolny za nami (a właściwie to za Agą). Z małym poślizgiem spieszę donieść, że Aga zakończyła ten rok terapeutyczny bez większych problemów: chodziła niemal z wzorową frekwencją (oprócz turnusu i małej infekcji nic więcej jej nie było), trochę podokuczała swoim Paniom, powyjadała niejedno śniadanie nie dość, że nie jej, to jeszcze takie, które znajdowało się w zamkniętej torebce (ale trzeba się cieszyć, że Rett nie zabrał jej zdolności manipulowania palcami - zamki otwiera bezproblemowo, a jak już wie, że za tym zamkiem kryje się coś do skonsumowania, to tempo jest baaaardzo szybkie :) ), trochę pobiła się ze swoimi kolegami i koleżankami w grupie, ale ogólnie rzecz biorąc było sympatycznie, miło i w ogóle pięknie :) Dziękuję całemu personelowi OREWu, że z Agą wytrzymuje (ze mną też, bo w końcu nie jestem idealną mamą) i proszę o jeszcze- o dalszą cierpliwość, wytrwałość, zaangażowanie w prowadzenie terapii, a przede wszystkim uczucie i szacunek, którymi obdarzacie Agę codziennie :)
Po prostu dziękuję, że jesteście!!!
Ten rok naprawdę nam szybko zleciał. Aga bardzo wydoroślała (nie ma się co dziwić, normalnie [oczywiście, gdyby była w miarę pojętnym dzieckiem] kończyłaby już 1.klasę podstawówki [bo kochana mamusia na pewno puściłaby ją wcześniej do szkoły]) - powypadały jej przednie mleczaki, powyrastały stałe zęby, wyciągnęła się wzdłuż, ale skurczyła wszerz, włosy całkowicie odrosły, no ale przede wszytkim pojawiło się sporo nowych umiejętności i aktywności, co mnie niezmiernie cieszy. 
W galerii (tutaj) dostępny jest fotograficzny skrót całego roku terapeutycznego :) 
Od początku lipca Aga ma już półwakacje (pół, bo niestety do ośrodka chodzić jeszcze musi- nie mam tyle urlopu, żeby siedzieć z nią dwa misiące w domu)- wstaje oczywiście po 5, wychodzi ze mną po 6 i idzie do dziadków, tam się poobija, nadrobi zaległości słodyczowo-bajkowe i po 11:00 babcia przywozi ją do OREWu. Następnie Aga musi odrobić swoją "dniówkę" i wraca ze mną o 15:00 do domu. A przez to, że wraca zwykłym autobusem (bo kursów to też u nas nie ma w czasie wakacji) i musi kawałek przejść (choć ostatnio cwaniara się ustawiła i część drogi, do przejścia na nogach, pokonuje na rękach ukochanego mężczyzny- Marcina :) ) to wraca jeszcze bardziej zmęczona niż zwykle. Pada o 17:00 i śpi do rana. I nie żebym narzekała na to, że mi dziecko tak wcześnie chodzi spać- ma to swoje plusy, bo mogę sporo rzeczy w tym wolnym czasie zrobić, ale jeśli wziąć pod uwagę, że pracuję normalnie 8 godzi, a Aga chodzi spać o 17:00, to tak naprawdę "widujemy" się rano i między 15:00 a 17:00. Trochę mało tego czasu mamy. Dobrze, że są weekendy :) Ale jeszcze tydzień i zaczynamy czterotygodnowy urlop :) I wtedy już będziemy razem non stop :)) (nie wiem tylko, czy to aż tak bardzo ucieszy Agę! :) )
Jeszcze raz pragniemy podziękować wszystkim, którzy przekazali Adze swój 1% i wpłacają środki na jej subkonto, bo dzięki temu Aga już za dwa tygodnie rozpocznie kolejny turnus rehabilitacyjny!! Podobnie jak dwa lata temu jedziemy do Ośrodka Rehabilitacyjno-Sanatoryjnego Korab w Świnoujściu. Jak tylko wrócimy, zdam relację jaka Aga tam była.