Po wakacjach
W OREWie, do którego uczęszcza Agula, w wakacje nie było dowozów busem. Dlatego babcia, dzięki uprzejmości swoich koleżanek w pracy, zaczęła pracować tylko na popołudnia, aby móc rano zajmować się Agą i zawozić ją do ośrodka po godzinie 11:00. Nie miałam sumienia kazać Adze (i jej paniom!!) w wakacje siedzieć w ośrodku 8 godzin tylko dlatego, że nie mogłam z nią zostać w domu. Tak więc codziennie do południa Agula była z babcią (razem oglądały MiniMini i robiły mnóstwo ciekawych rzeczy), a po 11:00 przyjeżdżała do ośrodka prosto na obiad:) A po 15:00 wracała ze mną do domu i była jak zwykle padnięta, więc i tak chodziła spać między 17:00 a 18:00.
Od 16. lipca OREW był zamknięty na dzienny pobyt i tutaj też poratowała nas babcia! Wzięła 3 tygodnie urlopu, żeby móc zająć się Agusią. Na tym urlopie obie robiły dużo interesujących rzeczy i jak tylko pogoda dopisywała, nie można ich było zastać w domu- ciągle były na spacerach, albo odpoczywały na działce. Babci urlop minął bardzo szybko i nadszedł czas na mój urlop.
Od 5. sierpnia byłyśmy z Agą na dwutygodniowym turnusie rehabilitacyjnym w znanym nam już ośrodku Mazowsze w Ustroniu-Jaszowcu (gdzie po raz pierwszy byłyśmy na turnusie zimą tego roku). Pogoda przez większość czasu naprawdę nam dopisywała. Większość czasu i tak miałyśmy zajętą przez ćwiczenia, ale popołudniami, już po grocie solnej, chodziłyśmy na długie spacery. Aga większość takich wypraw przeszła samodzielnie. Była naprawdę dzielna drepcząc tak na swoich malutkich stópkach. Pod koniec pobytu bez problemu pokonywała odległość z ośrodka pod Czantorię i z powrotem!! :) Nagrodą było oczywiście Jajko Niespodzianka, a jak tylko pojawiało się małe marudzenie, wystarczyło włączyć Bruno Marsa i jego "Grenade" i Aga maszerowała dalej z uśmiechem na twarzy:)) Dwa tygodnie minęły bardzo szybko i Adze trudno było rozstać się z panem Arturem (rehabilitantem) i innymi osobami z ośrodka. Aga zdobyła serca całego personelu i widać było, że im także było smutno przy pożegnaniu. A i tak najbardziej rozkochała w sobie jednego z ratowników:) Zresztą kto może oprzeć się jej urokowi:))
Jeszcze przed wakacjami Aga zaczęła zajęcia na basenie z wykorzystaniem metody Halliwick z udziałem rehabilitantów z OREWu. Dzięki tym zajęciom łatwiej było mi ćwiczyć z Agą na basenie na naszym turnusie. Aga była oswojona z głębszą i chłodniejszą wodą, dlatego nie bała się tak ćwiczyć w dużym basenie w Ustroniu.
Po naszym powrocie z turnusu, jeszcze przez dwa tygodnie sierpnia Aga zostawała do południa z babcią, a do ośrodka przyjeżdżała po 11:00. Całe te dwa miesiące minęły naprawdę bardzo szybko i nawet się nie spostrzegliśmy kiedy Aga zaczęła kolejny rok terapeutyczny w OREWie. To już jej 4. rozpoczęcie roku:)) Jak ten czas szybko leci!! Niesamowite jest także to, jakie postępy przez te lata poczyniła Aga. Gdyby przypomnieć sobie Agę, która rozpoczynała swoją "karierę" w OREWie i porównać ją z tą dziewczynką, jaką jest teraz, to wielu mogłoby nie uwierzyć, że zrobiła tak ogromny krok w przód (a raczej wiele dużych kroków). Dlatego kolejny raz dziękuję wszystkim, którzy z nią na co dzień pracują, bo doskonale wiem, że te postępy są właśnie dzięki nim!! Takich specjalistów, jacy pracują z Agą, życzę wszystkim innym potrzebującym dzieciakom :)))
A na końcu pochwalimy się, że zostało nam już "tylko" 29 lat kredytu hipotecznego do spłaty:))
Od roku mieszkamy same i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że Aga także dzięki temu wydoroślała. I jeszcze bardziej kocha dziadków i ciotkę, bo już nie zawsze ma możliwość spotykania ich codziennie, choć mieszkają tak blisko:)
Od roku mieszkamy same i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że Aga także dzięki temu wydoroślała. I jeszcze bardziej kocha dziadków i ciotkę, bo już nie zawsze ma możliwość spotykania ich codziennie, choć mieszkają tak blisko:)